poniedziałek, 15 grudnia 2014

O SOBIE



Rozrzucam swoje wiersze, jak jesienne liście na wietrze,
w nich śmiech mój , płacz i więcej coś jeszcze,
żal się przeplata z tęsknotą i zadumą ciepłą,
jestem w nich czasem swawolną, łagodną i wściekłą.

Mam w sobie coś z kota, co mruczy i mruży przymilnie,
ociera się namolnie, da głaskać, gdy chce czegoś pilnie
 z psa wierności bezwzględnej, gdy o suchym pysku
pójdzie za swym panem, by siąść przy ognisku.


Łagodna jak szczenię,  smak życia z naiwną radością kosztuje,
bez wyrzutów zawarczę, gdy kij oprawcy nad głową poczuję,
skoczę do gardła w obronie, gdy  zrodzi potrzeba,
powalczę z diabłem, by odsłonić rąbek błękitnego nieba.

Skupiona, jak  zwierz, co wsłuchuje się w przyrody granie,
wchłaniam zapachy świata, odpowiem na życia wołanie,
nie czekam, szybko przemierzam przez wszystkie żywioły,
gdzie raj się z piekłem miesza, lecz triumfują anioły

Szukam  miejsca na ziemi, wśród ludzi, stadnym obyczajem,
lecz żyć nie mogę bez intymnego, co jest moim rajem,
ucieczką, samotnią, gdzie piję życiodajną energię,
w duchowej posilam się uczcie i natchnienie czerpię.

Odporna na tych, co dostają nie zawsze zasłużone oklaski,
preferuję pastele, łagodne dnia każdego blaski
świeży powiew wiatru i spokój natury
ciszę, ciepło słońca, ścian skalnych glazury.

GDY CIERPIĄ LUDZIE


Gdy cierpią wokół ludzie, nie żyjmy w ułudzie
że nas nie dotyczy
jeśli cierpią zwierzęta, bracie zapamiętaj
życie cię rozliczy.

Jeśli nie pomożesz,  lepiej, nie daj Boże
byś się nie narodził
życie lubi płacić, możesz wiele stracić
i sobie zaszkodzić.

Jeśli obojętnie, żyjesz tak przeciętnie
nic cię nie obchodzi
 twe życie niczym, w pustkę zakotwiczysz
nic się nie urodzi.

Gdy strach twym stróżem, opanował  dłużej
to żyjesz w obłędzie
będziesz jak pustynia, w której wody nie ma
i życia nie będzie.

Pókiś jest na ziemi, spiesz sens życia zmienić,
byś służył w potrzebie
coś winien innym, biednym i niewinnym,
tym mniejszym od ciebie.