czwartek, 15 stycznia 2015

UCZŁOWIECZANIE


   


Zabrano mnie z ciemnej klatki,
gdy ssałem wtulony  pierś matki,
nie chciała mnie dać dobrowolnie,
oszołomiono  pistoletem spokojnie,
bezwładnie opadła w głąb klatki, 
płakała, jak wszystkie matki.

Porwały mnie ludzkie ręce,
już nie widziałem jej więcej.
Cel, zbadać jaka jest szansa,
by uczłowieczyć szympansa,
czy będzie kiedyś gotowy
rozmawiać językiem migowym.

Ludzkie mnie matki chowały,
stroiły i przytulały,
ubrany w szmaciane ciuszki,
zjadałem z talerza okruszki. 


Aż przyszedł żmudny czas długi
eksperymentalnej nauki. 


Służyłem w rodzinie zastępczej,
uczyłem, jak mogłem, najwięcej,
wszystko wykonywałem ładnie,
każdego dnia dokładnie,
poznałem wiele sygnałów,
zapamiętywałem pomału,
aż nauczyłem się wiele,
byłem więc ich przyjacielem. 


Urosłem i stałem się silny.

Plan  zamieniono na inny.
W mym życiu moment krytyczny,
stałem się eksperymentem medycznym.
 

Wsadzono mnie znów do klatki,
szarpałem pręty i siatki.
Widziałem podobne postaci
moich eksperymentalnych braci.
W ich oczach głęboki smutek
i łzy, lecz żaden skutek.
Samotność beznadziejna
i tylko klatka ciemna.
 

Wyciągam długie ręce,
by się kołysać najwięcej
wciskam też w pręty głowę,
uciekać stąd gotowy.
 

Przychodzą jacyś ludzie,
ranią bolesnym kłuciem.
 

Niektórzy z nas nie przetrwają
i cicho umierają
bez godności
jako eksperyment
ludzkości.......

poniedziałek, 12 stycznia 2015

FRANCISZEK


Jedną rzecz wam z radością wyznać teraz muszę
i przyznać Franciszkowi zawsze rację trzeba
że wszystkie zwierzęta też mają duszę
idą tak jak ludzie po śmierci do nieba.

Mówił Franciszek o nich, że to "bracia mniejsi"
uczył miłości, opieki, szacunku i troski
nie myśmy, ludzie, pojawili  na  tym globie pierwsi
lecz one na ziemi pierwsze są stworzeniem boskim.

Pozbądźmy   się pychy, a więcej skromności
spójrzmy, jak ich oczy wiele do nas mówią
jak dużo swej bezwarunkowej dają nam miłości
krzywdy doznane od nas w swoich sercach tłumią.

Wstyd jest czasem się przyznać, żeś panem tej ziemi
tak zarozumiali, zamiast wspólnie chronić
niszczymy ją wojnami i sami giniemy
zabijamy, by się nienawiścią i zemstą upoić.

W swej ludzkiej słabości, nieraz tak ułomni
krótkowzroczni, nie chcemy dostrzec granic świata
zatrzymać się, w głąb spojrzeć i jak mnisi skromni
w pierś uderzyć, pochylić  się nad krzywdą  brata.

Niech zatrzyma się ręka, co kij chwyci na brata
nóż podniesie, by skrzywdzić słabszego od siebie
 prędzej czy później za wszystko  jest zapłata
każda łza cierpienia jest liczona w niebie.

Zło wciąż z dobrem się zmaga na tej pięknej ziemi
więc chwała tym co odważnie stawiają mu czoła,
w nich nadzieja,  na dobre się wiele odmieni
wszyscy  się skrzykniemy , by to zło pokonać.

Braci większych i mniejszych otoczmy miłością
jak w księgach potomnych nas uczy i pisze-
ten co cały sens życia w tym widział z radością
patron słabych bezbronnych, święty Franciszek.