wtorek, 11 listopada 2014

Irlandio Irlandio


Irlandio, Irlandio, Wyspo Zielona 
niejedna już spadła z oczu łza słona
zabrałaś nam dzieci i wnuki kochane
gdy na emigrację zostały skazane.

Jak jesienne ptaki z wiatrem odleciały
musiały się rozstać, choć tego nie chciały
musiały pożegnać, to co ukochane
przez swą Ojczyznę zostały wydane.

Nie matką im była, bo serca nie miała
kiedy swe dzieci bez serca oddała
na pastwę losu skazała w nieznane
i porzuciła, jak dzieci niechciane

Jak ptaki w noc czarną po niebie się snują
tak dzieci nasze tam obco się czują
Zostały po nich już tylko łzy słone
i jedno pytanie, czy wrócą tu one?

Irlandio, Irlandio, ty Matką im teraz
bo przygarnęłaś, gdy płakały nieraz
chociaż się skarżą na swój los już rzadko
to przecież tęsknią za Ojczyzną- Matką

Irlandio, Irlandio Tyś je przytuliła
gdy je Ojczyzna własna porzuciła
Tyś nakarmiła i dała schronienie
u Ciebie znalazły przystań, ukojenie

Wyspo Zielona, Tyś wyspą nadziei
że kiedyś los dzieci niechcianych się zmieni
i wrócą do nas, jak ptaki wracają
kiedy ponownie gniazda zakładają.

Irlandio, z klifami, kapryśną pogodą
owcami i bydłem, zieloną zagrodą
z czystymi rzekami, górami bez lasów
opiekuj się nimi aż do lepszych czasów.

Może się w końcu Matka opamięta
i wtedy wrócą stęsknione pisklęta
lecz teraz jednak nie ma tej nadziei
dopóki Matka serca nie odmieni.

Na razie Matka w znieczulicy żyje,
dzieci swe traktuje, jak dzieci niczyje
i nie pożera ją wyrzut i troska
ani strach przed tym, że jest kara boska.

Bo kto nie jest Matką, lecz jak zła macocha
nie wie co to miłość i nie umie kochać
niech nie liczy na to, że w swojej starości
spodziewać się będzie od dzieci litości.

Może wrócą kiedyś dzieci już dorosłe,
znów założą gniazda, jak ptaki na wiosnę
będą wracać pamięcią do Matki kochanej
swojej Wyspy Nadziei-Ojczyzny przybranej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz