Most Dębnicki 1965
Kiedy wieczorem stoję na moście
niebo się jarzy lampami gwiazd
do domów idą spóźnieni goście
w tym najpiękniejszym ze wszystkich miast.
Tramwaj już cicho po mieście sunie
okna zamknęły zmęczone powieki
a Wisła wdzięcznie, jak tylko umie
szumem swym dawne nawraca wieki.
A płynie wolno, przybrana w diamenty
prochu gwiezdnego co wciąż leci z nieba
stoję i patrzę, bo jestem zaklęty
tak jak zaklęte są ławki i drzewa.
Wawel na wzgórzu ożywa wśród ciszy
postacie dziwne gdzieś przemykają
już ucho moje szczęk zbroi słyszy
i głowy męskie co pieśń śpiewają.
Tramwaj krakowski do jasnych gwiazd jedzie
nad śpiącym miastem wydzwania przystanki
a w Sukiennicach gołębie śpią w rzędzie
śnią o rycerzach, co stawali w szranki.
Wtem zegar ratusza ogłasza wszem wobec
że dzień nadchodzi w złocistych promieniach
łapię się na tym, że jak mały chłopiec
noc całą na moście tonąłem w marzeniach......
Kiedy wieczorem stoję na moście
niebo się jarzy lampami gwiazd
do domów idą spóźnieni goście
w tym najpiękniejszym ze wszystkich miast.
Tramwaj już cicho po mieście sunie
okna zamknęły zmęczone powieki
a Wisła wdzięcznie, jak tylko umie
szumem swym dawne nawraca wieki.
A płynie wolno, przybrana w diamenty
prochu gwiezdnego co wciąż leci z nieba
stoję i patrzę, bo jestem zaklęty
tak jak zaklęte są ławki i drzewa.
Wawel na wzgórzu ożywa wśród ciszy
postacie dziwne gdzieś przemykają
już ucho moje szczęk zbroi słyszy
i głowy męskie co pieśń śpiewają.
Tramwaj krakowski do jasnych gwiazd jedzie
nad śpiącym miastem wydzwania przystanki
a w Sukiennicach gołębie śpią w rzędzie
śnią o rycerzach, co stawali w szranki.
Wtem zegar ratusza ogłasza wszem wobec
że dzień nadchodzi w złocistych promieniach
łapię się na tym, że jak mały chłopiec
noc całą na moście tonąłem w marzeniach......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz