środa, 5 listopada 2014

Żegnaj przyjaciółko droga Nessie


Zimno...czarna, surowa ziemia kryje twoje drobne ciało,
grudy, jak pięści twarde, puch zimowy przykrywa na biało,
otula cię delikatnie jak obłok w twoim śnie, malutka,
tylko cisza, martwa cisza ciągle gra na smutku nutkach.

Pustka...żaden ptak ci teraz przyjaciółko nie zaśpiewa,
nie pokołyszą cię już do snu jabłoni stare drzewa.
opuściłaś nas, zostałaś tam sama, nawet domek smutny
i gwar na drewnianym ganku zamilkł w ten czas trudny,

Wszystko stanęło, zastygło, zatrzymało jak w kadrze,
jak mam cię przywołać teraz, spojrzeć ci w oczy, jakże?!
gdy mój głos mnie wciąż dławi, jak w studni zatraca w milczeniu.
nawet wiatr lodowaty zamarł w gałęziach i czeka w skupieniu.

A ja wciąż uparcie wspomnieniem biegnę w   czas miniony ,
kiedy na krok  nie odstępowałaś, piękny już stracony
mową swego ciała i oczu wyrażałaś więcej niż niejedne słowa,
byłaś przy nas na złe i dobre, zawsze nas bronić gotowa.


Zieleń kipiała fontanną kwiatów, patrzyłam z drewnianego ganku,
gdy przed upałem przychodziłam z tobą o wczesnym poranku,
jeszcze chłód jak balsam wylewał się z domku drzwi otwartych,
liście winorośli splątanej gęsto strzegły w szyku zwartym.


Lubiłam ten czas pożyczony od Boga i życzliwych mi ludzi,
patrzyłam z cienia na oblaną słońcem scenę, co się teraz budzi,
ożywa, tętni muzyką pracowitych pszczół, tańcem swawolnych motyli
i ciebie widzę u moich nóg leżącą w tej radosnej chwili.

Na ganku ,rozkładałam pastele i papier na dębowym stole,
ty zaś czujna na mój ruch, gotowa spełnić każdą moją wolę,
wpatrywałaś się we mnie jakbyś chciała czytać z mojej twarzy,
oczy twe mówiły -nie bój się, opiekuję się tobą, jestem tu na straży.


I dawałaś czujności swej dowodów wiele w czasie mej bytności
dla komfortu mej pracy przeganiałaś nieproszonych gości,
ale tych co znałaś dobrze, nad życie bezgranicznie kochałaś
i radośnie, głośnym piskiem, skokami, całą sobą witałaś.

Wtedy był gwar mieszany, wesoły i pełno z tobą nas było,
głosy dzieci piskliwe i powietrze życiem  radosnym tętniło,
ty wśród nas ze swoim bezwarunkowym przywiązaniem,
pieczętowałaś gwarantowane ludziom psie  wierne oddanie.

Byłaś wierną, jak mówią w przenośni i dosłownie do grobowej deski,
tyle lat barwnie wypełniałaś nasz skomplikowany żywot ziemski,
w chwilach smutnych pocieszałaś, jak nieliczni czynią przyjaciele,
towarzyszko drogi, wspólnie przeszłyśmy życia trudów wiele.

Skończyła się już podróż twego życia, dobiegła do końca,
nie odetchniesz powietrzem, nie poczujesz jak my ciepło słońca,
zaskoczyłaś nas swym odejściem, bez pożegnania, zostawiłaś smutnych,
brakuje nam ciebie, teraz nic nie wypełni pustki w ten czas trudny.

Żegnaj, przyjaciółko droga, naszej ziemskiej doli i niedoli,
odeszłaś milcząco, na naszych rękach lecz wbrew naszej woli,
cóż my, ziemskie istoty, niestety mamy tu do powiedzenia?
jedynym pocieszeniem dla nas jest to, że powiemy ci "do zobaczenia".

2 komentarze:

  1. Choć osobiście nie znałam tytułowej Nessi, to po przeczytaniu tego wiersza czuję jakbym ją znała, jej temperament, lojalność i oddanie jakie chyba tylko pies może ofiarować człowiekowi. Piękny, czuły i wzruszający wiersz ku pamięci kogoś bliskiego. A we fragmencie:
    "Na ganku ,rozkładałam pastele i papier na dębowym stole,
    ty zaś czujna na mój ruch ,gotowa spełnić każdą moją wolę," - cudownie oddany nastrój!

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam okazję poznać pieska i obserwować jej przywiązanie i miłość do swojej pani. To niezwykłe, że po śmierci doczekała się wiersza na swoją cześć. Wzruszający, pełen ciepłych uczuć.

    OdpowiedzUsuń