Jego oczy mówią wszystko, nie potrzeba nigdy słów
wierne, kochane psisko, cicho leży u moich nóg
.
Położy łeb na kolanach, spojrzy w oczy głęboko
jakby ludzka mądrość mu dana, śmieje się do mnie szeroko
Jego ogon mówi wiele, rozumiemy się ponad wszystko
bez słów, przyjaciele, ja i moje kochane psisko
.
Wiem czego chce, gdy szczeka, jego mowa jest jasna, jak słońce
prowadzi do drzwi i czeka, abym z nim spacerował po łące
.
Jest wdzięczny za miskę jedzenia, wyczuwa moje nastroje
pocieszy w chwilach zwątpienia, dobrze nam z sobą we dwoje
.
Człowiek potrafi zawieść, ale nigdy ukochany mój pies
wierny na złe i dobre, zasłużył na swoją cześć
.
Chodźmy mój staruszku na spacer, w słoneczny jesienny czas
zawsze razem, do końca życia, bratnia przyjaźń złączyła nas
niedziela, 27 grudnia 2015
SINGIELKA
Bardzo serdecznie zapraszam siebie na spotkanie z sobą,
dobrze czuję się z wybraną przeze mnie sympatyczną osobą
na kawie, herbatce z deserkiem przy okrągłym stoliku,
w przytulnym mieszkanku, wśród bibelotów bez liku
lub w kawiarni, podadzą pucharek z wybornymi lodami,
plotkując, likierek z anyżku zdarza wysączyć czasami.
Miło mi z nią gawędzić, gdy tak naprzeciw siedzimy
lub chwilę pomilczeć, gdy nad czymś mocno zamyślimy,
i książką zanurzymy w labirynt cudzego życia,
lampką wina, kiedy nie mamy już nic do ukrycia,
dobrze czuję się z wybraną przeze mnie sympatyczną osobą
na kawie, herbatce z deserkiem przy okrągłym stoliku,
w przytulnym mieszkanku, wśród bibelotów bez liku
lub w kawiarni, podadzą pucharek z wybornymi lodami,
plotkując, likierek z anyżku zdarza wysączyć czasami.
Miło mi z nią gawędzić, gdy tak naprzeciw siedzimy
lub chwilę pomilczeć, gdy nad czymś mocno zamyślimy,
i książką zanurzymy w labirynt cudzego życia,
lampką wina, kiedy nie mamy już nic do ukrycia,
ciepłym kocem, okna pomalowane już przez noc grafitem,
oddajemy nastrojowi, nic osobistego nie tracąc przy tym.
Lubimy swe towarzystwo, gdy idziemy boso po kwiecistej łące,
szukamy czterolistnej koniczyny w ukryciu rosnącej,
co przynosi kruche szczęście, raz się w życiu komuś zdarza.
Każda z nas na moment, dziwnie i naiwnie się rozmarza.
Przyjdzie chwila, kiedy miłość, jak choroba nas dopadnie,
a gdy minie nam gorączka, już nic nie będzie tak wyglądać ładnie.
oddajemy nastrojowi, nic osobistego nie tracąc przy tym.
Lubimy swe towarzystwo, gdy idziemy boso po kwiecistej łące,
szukamy czterolistnej koniczyny w ukryciu rosnącej,
co przynosi kruche szczęście, raz się w życiu komuś zdarza.
Każda z nas na moment, dziwnie i naiwnie się rozmarza.
Przyjdzie chwila, kiedy miłość, jak choroba nas dopadnie,
a gdy minie nam gorączka, już nic nie będzie tak wyglądać ładnie.
NIE MÓW
Nie mów proszę, już nic nie mów
miłość płocha
nie, nie trzeba żadnych słów
gdy się kocha
.
Oczy nasze są słowami
tu i teraz
spójrz, noc sypie diamentami
dla nas szczera
.
Posłuchajmy lepiej ciszy
i serc bicia
płocha miłość nas usłyszy
z ukrycia
.
Wtedy rzuci nas w ramiona
złączy dłonie
wznieci żaru iskry i spełniona
zapłonie
miłość płocha
nie, nie trzeba żadnych słów
gdy się kocha
.
Oczy nasze są słowami
tu i teraz
spójrz, noc sypie diamentami
dla nas szczera
.
Posłuchajmy lepiej ciszy
i serc bicia
płocha miłość nas usłyszy
z ukrycia
.
Wtedy rzuci nas w ramiona
złączy dłonie
wznieci żaru iskry i spełniona
zapłonie
ROZWÓD
Zagniewani, odwróceni od siebie plecami
obrażeni na miłość, co od nich odeszła
przed samym nosem zatrzasnęła drzwiami
zostawiła ich samych , już z nimi nie mieszka
Oskarżają, że okrutnie zawiodła , zdradziła
na początku tak wiele im obiecywała
wyjątkowa, czarowna, kusząca i miła
uwierzyli, że prawdziwa lecz ich oszukała
.
Wykrzyczeli do siebie, że słaba i mała
nie warto już jej szukać i nie będą czekać
co najpierw przyniosła, już wszystko zabrała
najprościej będzie odejść od siebie, nie zwlekać
.
Razem solidarnie oskarżyli z łatwością
na nieobecną zrzucili w sądzie swoje winy
nie widzą, co stało z ich dawną miłością
nie chcą już szukać innej niż ona przyczyny
obrażeni na miłość, co od nich odeszła
przed samym nosem zatrzasnęła drzwiami
zostawiła ich samych , już z nimi nie mieszka
Oskarżają, że okrutnie zawiodła , zdradziła
na początku tak wiele im obiecywała
wyjątkowa, czarowna, kusząca i miła
uwierzyli, że prawdziwa lecz ich oszukała
.
Wykrzyczeli do siebie, że słaba i mała
nie warto już jej szukać i nie będą czekać
co najpierw przyniosła, już wszystko zabrała
najprościej będzie odejść od siebie, nie zwlekać
.
Razem solidarnie oskarżyli z łatwością
na nieobecną zrzucili w sądzie swoje winy
nie widzą, co stało z ich dawną miłością
nie chcą już szukać innej niż ona przyczyny
PO ROZUM
Poszłam do głowy posprzątać niepotrzebne myśli
pełnej chłodnym wiatrem przywianych jesiennych liści
namieszały, zostawiły w mojej głowie zamęt
co rozlał się w niej niczym grafitowy atrament
.
Pobiegłam do wróżki, zaufanej powiernicy
by dała dobrą radę w wielkiej tajemnicy
jak poukładać w głowie, by zrobić porządek
po rozum idż, rzekła, na dnia dobry początek
.
Szukałam, odnalazłam, bo kto szuka znajduje
pomyśl sama, radziła, to nic nie kosztuje
włóż trochę wysiłku, zdmuchnij z całej siły
widzisz, już ich nie ma, choć przedtem straszyły
pełnej chłodnym wiatrem przywianych jesiennych liści
namieszały, zostawiły w mojej głowie zamęt
co rozlał się w niej niczym grafitowy atrament
.
Pobiegłam do wróżki, zaufanej powiernicy
by dała dobrą radę w wielkiej tajemnicy
jak poukładać w głowie, by zrobić porządek
po rozum idż, rzekła, na dnia dobry początek
.
Szukałam, odnalazłam, bo kto szuka znajduje
pomyśl sama, radziła, to nic nie kosztuje
włóż trochę wysiłku, zdmuchnij z całej siły
widzisz, już ich nie ma, choć przedtem straszyły
BABIE LATO
Gdy dni coraz krótsze i przyszedł już wrzesień
to mamy już jesień?
i chmury gęściejsze, a niebo deszcz niesie
to może już jesień
.
Choć wrzosy fioletem czarują po lesie
to może nie jesień?
lękliwa osika od chłodu się trzęsie
bo chyba jest jesień
.
Już wiatr podmuchem czupryny traw czesze
bo może to jesień ?
Nie jestem pewna, wydaje mi się
za wcześnie na jesień?
.
Już lasy się stroją lecz nic to nie zmieni
bo brak jest jesieni?
słońce swym ciepłem odpowie mi na to
że wciąż - "babie lato"!
to mamy już jesień?
i chmury gęściejsze, a niebo deszcz niesie
to może już jesień
.
Choć wrzosy fioletem czarują po lesie
to może nie jesień?
lękliwa osika od chłodu się trzęsie
bo chyba jest jesień
.
Już wiatr podmuchem czupryny traw czesze
bo może to jesień ?
Nie jestem pewna, wydaje mi się
za wcześnie na jesień?
.
Już lasy się stroją lecz nic to nie zmieni
bo brak jest jesieni?
słońce swym ciepłem odpowie mi na to
że wciąż - "babie lato"!
BAŃKA MYDLANA
W moich dłoniach krucha, lękliwa, rozchwiana
delikatna, różnobarwna, niczym tęczy granie
nikła, jak oddech dziecka - bańka mydlana
drży o swe życie, o przetrwanie
.
Boję się, póki jesteś w mych dłoniach zamknięta
nie zdmuchnie ciebie losu wiatr przekorny
trwać będziesz przez chwilę czarowna i piękna
niczym brzdąc beztroski, niesforny
.
Jeśli wyrwiesz się lekkomyślnie z mych dłoni
świat urzeknie i uwierzysz mu naiwnie
do powrotu żadna siła cię nie skłoni
pękniesz, los tak ułożony dziwnie
.
Znikła, został mokry ślad jej obecności
rozprysnęła się mydlana bańka już na zawsze
lecz znów stworzę cię na nowo, ku radości
może losy będą łaskawsze
delikatna, różnobarwna, niczym tęczy granie
nikła, jak oddech dziecka - bańka mydlana
drży o swe życie, o przetrwanie
.
Boję się, póki jesteś w mych dłoniach zamknięta
nie zdmuchnie ciebie losu wiatr przekorny
trwać będziesz przez chwilę czarowna i piękna
niczym brzdąc beztroski, niesforny
.
Jeśli wyrwiesz się lekkomyślnie z mych dłoni
świat urzeknie i uwierzysz mu naiwnie
do powrotu żadna siła cię nie skłoni
pękniesz, los tak ułożony dziwnie
.
Znikła, został mokry ślad jej obecności
rozprysnęła się mydlana bańka już na zawsze
lecz znów stworzę cię na nowo, ku radości
może losy będą łaskawsze
UCZMY SIĘ
Uczmy się od braci mniejszych
dają, czego nam brakuje
psów, co są jednym z najwierniejszych
kotów, co nam ciepło ofiarują
.
Ptaków, co wierności dochowują
śpiewem życie umilają
smutek, radość i cierpienie czują
jakże bliskie nam uczucia mają
.
Dajmy żyć, nie skazujmy na stoły ofiarne
patrz, jak bezbronne proszą oczami
płaczą, ich życie w naszych rękach marne
gdy stajemy się ich oprawcami
------------------------------
Był czas
wieźli na stracenie w transportach, jak bydło
uwłaczając godności człowieczej i bratniej
w nieludzkim cierpieniu nawet życie brzydło
śmierć w oczy zaglądała łatwiej
-------------------------------------------------------------------
Los braci mniejszych podobny spotyka
kto by tam za nich dziś "szaty rozdzierał"
przecież ten problem nas nie dotyka
uśpione sumienie nam nie doskwiera
.
Dopóki tak myśleć , tak żyć będziemy
nie skończą się wojny , gwałty, zabijanie
dają, czego nam brakuje
psów, co są jednym z najwierniejszych
kotów, co nam ciepło ofiarują
.
Ptaków, co wierności dochowują
śpiewem życie umilają
smutek, radość i cierpienie czują
jakże bliskie nam uczucia mają
.
Dajmy żyć, nie skazujmy na stoły ofiarne
patrz, jak bezbronne proszą oczami
płaczą, ich życie w naszych rękach marne
gdy stajemy się ich oprawcami
------------------------------
Był czas
wieźli na stracenie w transportach, jak bydło
uwłaczając godności człowieczej i bratniej
w nieludzkim cierpieniu nawet życie brzydło
śmierć w oczy zaglądała łatwiej
-------------------------------------------------------------------
Los braci mniejszych podobny spotyka
kto by tam za nich dziś "szaty rozdzierał"
przecież ten problem nas nie dotyka
uśpione sumienie nam nie doskwiera
.
Dopóki tak myśleć , tak żyć będziemy
nie skończą się wojny , gwałty, zabijanie
gdy krew na rękach Kaina niesiemy
co złamał z dekalogu piąte przykazanie
co złamał z dekalogu piąte przykazanie
JEDNYM GŁOSEM
Gdyby SKRZYWDZONE ISTOTY mogły krzyknąć jednym głosem,
zatrzęsło by ZIEMIĄ
Gdyby wszystkie ISTOTY DOBRE tej Ziemi przejęły się ich losem,
otworzyło by się NIEBO
Gdyby wszystkie ZŁE ISTOTY dało się spłukać ulewą do morza,
spłynąłby cały BRUD
a wtedy WSZYSTKIM na Ziemi świeciłaby wielka ZORZA
i to byłby CUD
Wierz, że nam WSZYSTKIM na Ziemi, co jednym głosem mówimy
może być NAJ...
z umysłów, serc dobrych, rąk silnych WSPÓLNIE łańcuch stworzymy
i będzie... RAJ
zatrzęsło by ZIEMIĄ
Gdyby wszystkie ISTOTY DOBRE tej Ziemi przejęły się ich losem,
otworzyło by się NIEBO
Gdyby wszystkie ZŁE ISTOTY dało się spłukać ulewą do morza,
spłynąłby cały BRUD
a wtedy WSZYSTKIM na Ziemi świeciłaby wielka ZORZA
i to byłby CUD
Wierz, że nam WSZYSTKIM na Ziemi, co jednym głosem mówimy
może być NAJ...
z umysłów, serc dobrych, rąk silnych WSPÓLNIE łańcuch stworzymy
i będzie... RAJ
NIE JESTEM KANIBALEM
Nie zjadam swoich braci, bo nie chcę ich śmierci
nie wbiję swe zęby w ich mięso
nie przyczynię się do ich cierpienia
jestem przeciwna zabijaniu
.
Nie udaję, że nic mnie to nie obchodzi
nie przechodzę obojętnie obok rzeżni
słyszę ich krzyk rozpaczy i bólu
zanim położą soczysty/ czyt. krwisty/ befsztyk na talerzu
nie wbiję swe zęby w ich mięso
nie przyczynię się do ich cierpienia
jestem przeciwna zabijaniu
.
Nie udaję, że nic mnie to nie obchodzi
nie przechodzę obojętnie obok rzeżni
słyszę ich krzyk rozpaczy i bólu
zanim położą soczysty/ czyt. krwisty/ befsztyk na talerzu
ON MI JAK BRAT
Gdy z oczu moich spływa łza
przytulam się do mego psa
kiedy doskwiera mi ten świat
on mi jak brat
.
Cierpliwie wyczekuje mnie
radością oczy śmieją się
bezwarunkowo wierny tak
jest mi jak brat
.
Wyliże rany mojej duszy
ogrzeje sobą, łzy osuszy
i nie zawiedzie, to jest fakt
tyś jest mój brat
.
Kalectwa mego nie oceniasz
bo to dla ciebie bez znaczenia
i czy bez grosza, tak jak gnat
jesteś mi brat
.
Braci takich, jak ty, jest wielu
lecz ludzie są różni, przyjacielu
niejeden odpłaci ci , jak kat
choć tyś mu brat
przytulam się do mego psa
kiedy doskwiera mi ten świat
on mi jak brat
.
Cierpliwie wyczekuje mnie
radością oczy śmieją się
bezwarunkowo wierny tak
jest mi jak brat
.
Wyliże rany mojej duszy
ogrzeje sobą, łzy osuszy
i nie zawiedzie, to jest fakt
tyś jest mój brat
.
Kalectwa mego nie oceniasz
bo to dla ciebie bez znaczenia
i czy bez grosza, tak jak gnat
jesteś mi brat
.
Braci takich, jak ty, jest wielu
lecz ludzie są różni, przyjacielu
niejeden odpłaci ci , jak kat
choć tyś mu brat
RYTM
Setki przytulonych serc tańczy równo
w zaczarowanym kręgu
na wielkiej sali
Ziemi
.
Natura, orkiestra nadaje pulsujący rytm
wirują w tańcu, jak im zagra
dziś, jutro i do końca
Świata
.
Wodzireje dwoją się i troją krzykiem
by zmienić bieg tańca
lecz serca słuchają rytmu
Życia
w zaczarowanym kręgu
na wielkiej sali
Ziemi
.
Natura, orkiestra nadaje pulsujący rytm
wirują w tańcu, jak im zagra
dziś, jutro i do końca
Świata
.
Wodzireje dwoją się i troją krzykiem
by zmienić bieg tańca
lecz serca słuchają rytmu
Życia
KARNAWAŁOWA NOC
Na wielkiej sali ty i ja
prócz nas nikogo więcej
orkiestra nam do rytmu gra
łączą się cicho ręce
.
Konfetti skryły nas pod płaszcz
serpentyn oplótł zwój
karnawałowej to miłości czas
dziś jesteś tylko mój
.
I my wtopieni w spojrzeń toń
bez słów, z lampką szampana
tańczymy, gdy pulsuje skroń
w tę dziwną noc do rana
prócz nas nikogo więcej
orkiestra nam do rytmu gra
łączą się cicho ręce
.
Konfetti skryły nas pod płaszcz
serpentyn oplótł zwój
karnawałowej to miłości czas
dziś jesteś tylko mój
.
I my wtopieni w spojrzeń toń
bez słów, z lampką szampana
tańczymy, gdy pulsuje skroń
w tę dziwną noc do rana
KARNAWAŁOWA MIŁOŚĆ
W kosmos unosi nas taniec gorący
wirujemy w porywie namiętności
już szumi nam w głowach
od nadmiaru miłości
.
Na wiwat strzelają naszych uczuć szampany
upajamy się ich bąbelkami
wznosimy, jak kolorowe balony
z najlepszymi życzeniami
.
Oplątują serpentyny, sypie konfetti doznań
a my tańczymy w zapamiętaniu
rozgrzani do wrzenia
w rytm pulsujących serc
wirujemy w porywie namiętności
już szumi nam w głowach
od nadmiaru miłości
.
Na wiwat strzelają naszych uczuć szampany
upajamy się ich bąbelkami
wznosimy, jak kolorowe balony
z najlepszymi życzeniami
.
Oplątują serpentyny, sypie konfetti doznań
a my tańczymy w zapamiętaniu
rozgrzani do wrzenia
w rytm pulsujących serc
BAŚŃ O ZŁEJ KRÓLOWEJ ZIMIE
Za siódmą górą, za siódmą rzeką...
historia tak się zaczyna
Kaj, chłopiec z baśni odjechał daleko
gdzie złej królowej kraina
.
Królowa śniegu porwała mi ciebie
okruch szkiełka wpadł w oko
gdy lustro złe duchy poniosły po niebie
by zrzucić na ziemię z wysoka
.
Lustro diabelskie taką moc miało
że Kaja w lód zamieniło
dopukać do jego serca nie dało
bo już dla Gerdy nie biło
.
Bajka o Kaju i Gerdzie się kończy
są na dwóch krańcach świata
lecz obraz pięknych wspomnień połączył
które poniosą przez lata
historia tak się zaczyna
Kaj, chłopiec z baśni odjechał daleko
gdzie złej królowej kraina
.
Królowa śniegu porwała mi ciebie
okruch szkiełka wpadł w oko
gdy lustro złe duchy poniosły po niebie
by zrzucić na ziemię z wysoka
.
Lustro diabelskie taką moc miało
że Kaja w lód zamieniło
dopukać do jego serca nie dało
bo już dla Gerdy nie biło
.
Bajka o Kaju i Gerdzie się kończy
są na dwóch krańcach świata
lecz obraz pięknych wspomnień połączył
które poniosą przez lata
ZAKOŃCZONA GRA
U spiżowych bram stoi śnieżna straż.
Choć na przekór jej w dłoni serce mam
-ty na zwłokę grasz
.
Białych sopli chłód, jak sztylety dwa
dziś zabiły już moich uczuć głód
i dosięgły dna
.
To jest twoja gra, w którą wikłasz mnie
jak w pająka sieć chcesz by mówić - tak
i nie mówić - nie
.
Z oczu płynie łza, nie męcz dłużej mnie
w śniegu został ślad, zakończona gra
nie myśl o mnie źle
Choć na przekór jej w dłoni serce mam
-ty na zwłokę grasz
.
Białych sopli chłód, jak sztylety dwa
dziś zabiły już moich uczuć głód
i dosięgły dna
.
To jest twoja gra, w którą wikłasz mnie
jak w pająka sieć chcesz by mówić - tak
i nie mówić - nie
.
Z oczu płynie łza, nie męcz dłużej mnie
w śniegu został ślad, zakończona gra
nie myśl o mnie źle
czwartek, 10 grudnia 2015
ZWYKŁY DZIEŃ
.
Zbudził mnie rano chłodny powiew wiatru,
za oknem jest szaro, deszcz siąpi drobny,
ludzie skuleni spieszą do pracy,
szarzy, jak dzień.
.
A pod powieką jeszcze sen się snuje
wnet go wiatr już porywa ze sobą,
oczy patrzą bystrzej, bardziej realnie
na szary dzień.
.
Znów szare myśli plączą się pod czaszką,
szare miny ludzi w szarej mgle znikają
smutno się robi na sercu każdemu
w ten szary dzień.
.
Lecz mgła opada, słońce rozpala,
ludzie się wtedy stają kolorowi
i przyklejają uśmiechy na twarz
w ten zwykły dzień. / 1966r./
STOKROTKI
.
Gdy wspomnisz stokrotki, co patrzą na ciebie, radośnie,
to myślisz o wiośnie
łatwiej się śmiejesz, bo wszystko naprawdę wydaje się proste,
na wiosnę,
Gdy dywan z wdziękiem się stroi w stokrotki, nadto bogato,
to wiesz, że to lato,
nie martwisz się niczym, bo czujesz, że czas jeszcze na to,
gdy lato .
A jeśli zabraknie i łąka z oddali niestety przykry chłód niesie,
myślisz- już jesień
zamiast wesołych, figlarnych stokrotek, fioletem tchnie wrzesień,
pewne, że - jesień
A kiedy, niestety przed chłodem już nie uchroni nic potem
wesołych stokrotek,
to echo poniesie do wszystkich na łące smętną garść plotek
Zabraknie nadziei, skromnych stokrotek bez pretensji, grzechu
i jasnym uśmiechu,
co trzymają nas wiosną w radosnej beztrosce, by żyć bez pośpiechu,
w uśmiechu.
Śpią, wszechobecny smutek ogarnia, stokrotek już nie ma,
bo zima,
prawa natury i biegu czasu człowiek na ziemi nie zmieni-
i nie zatrzyma.
A kiedy, niestety przed chłodem już nie uchroni nic potem
wesołych stokrotek,
to echo poniesie do wszystkich na łące smętną garść plotek
koniec stokrotek.
Zabraknie nadziei, skromnych stokrotek bez pretensji, grzechu
i jasnym uśmiechu,
co trzymają nas wiosną w radosnej beztrosce, by żyć bez pośpiechu,
w uśmiechu.
Śpią, wszechobecny smutek ogarnia, stokrotek już nie ma,
bo zima,
prawa natury i biegu czasu człowiek na ziemi nie zmieni-
i nie zatrzyma.
niedziela, 6 grudnia 2015
SPIESZMY SIĘ
Spieszmy się czynić dobre uczynki,
małe i duże,
niech służą ludziom, jak słodkie rodzynki,
perły i róże
.
Spieszmy się czynić, gdy jest potrzeba
i wzywa życie,
niech się uchyli w nas rąbek nieba,
jawnie i skrycie.
.
Spieszmy się czynić, byśmy zdążyli,
z dobrych uczynków
zrobić bukiety, korale z pereł,
garść słodkich rodzynków.
.
.
S
MIŁOŚĆ
Chciałam koniecznie dotrzeć do Miłości,
choćby na skróty, nie grzech,
być powitaną, jak najmilszy z gości,
aż nagle " objazd" pech !
Zawiłą jest droga do pięknej Miłości,
chciałam ją poznać, no cóż,
wymaga to jednak większej cierpliwości,
nie ma bez kolców róż.
Dołożę czasu, ominę przeszkody,
grzecznie posłucham nakazu,
nie straci Miłość ze swojej urody,
gdy dotrę, choć nie od razu .
-----------------------------
W mej wyobraźni już jestem w Miłości,
podziwiam uroki w słoneczku
i marzę słodko ku mojej radości,
by siąść na ławce w Ryneczku.
PAN JERZY
Mieszkała pod liśćmi na działce liczna rodzina jeży,
często złotą jesienią odwiedzał ją dobry pan Jerzy,
tak długofalowej przyjażni zadzierżgnął się węzeł mocny,
że w dzień czekały na niego, choć są to zwierzątka nocne.
Na powitanie serdeczne maszerowały wolno gęsiego,
bo zawsze mogły liczyć na przysmak od pana Jerzego,
najpierw szedł tata i mama, potem sześcioro dzieciątek,
lecz na tym się nie kończyło, był to zaledwie początek.
Pan Jerzy miał dobre serce, obdzielał też wujków i ciocie,
ci też mieli swe dzieci, więc w tym pochodzie szły krocie,
Noski zadarte do góry i oczka diamentem świecące
patrzyły na pana Jerzego, co serce miał kochające.
Lecz kiedy przyszło nieszczęście na całą rodzinę jeży,
przyjąć pod dach się nie wahał o dobrym sercu pan Jerzy,
gdy karmi, przytula, dopieszcza, jak swoje rodzone dzieci,
one w poczuciu wdzięczności chowają swe igły na grzbiecie.
WELON
Welon zapachu perfum za tobą
Myślisz, on królem, ty jego królową
Spełnia się bajka, iskierka mruga
Zależy od nich, czy będzie długa
W miłosnej zgodzie, splotły się dłonie
Włożyli korony, choć skronie nie młode
Z iskierki uczuć, płomień się stanie
czy welon perfum tylko zostanie
Włożyli korony, choć skronie nie młode
Z iskierki uczuć, płomień się stanie
czy welon perfum tylko zostanie
ONA
Lód spojrzenia, chłód oddechu
Soplozimna bez uśmiechu
Bladolica, władcza, dumna
Piękna, zła i bezrozumna
Garścią śniegu rzuci wiatrom
Lub zahuczy sowom rzadko
Mgłą zasłoni pola zgrzebne
Strąci ptactwo w dół podniebne
Pejzaż srebrem zamaluje
Chuchnie, huknie, zawiruje
Zaszaleje opętana
Biała suknia potargana
Wiatr poniesie welon brudny
I porzuci w polu smutnym
Mgłą otuli swoją nagość
Brylantami sprawi radość
I zapłacze i zawyje
W las się wedrze, sama żyje
Sieje ciszę, skryje w bieli
I usypia w swej pościeli
BEZ ZŁUDZEŃ
Otwarte bramy słów wylewają strumienie
Szczerości nów, fałszywe brzmienie
Dotyk rąk beznamiętny, powieki opadłe w dół
Jak aktor wzięty tniesz słowem na pół
Bez złudzeń, szkoda słów
Nie obiecuj pięknych snów
TY
Choć rwą się wątki, jak struny szarpane
niosę z tobą życie rozedrgane
Dźwigam skarby marzeń, choćby niespełnione
życie z tobą jest nieocenione
.
Choć krótkie i trudne lecz niebanalne
raz z tobą dane, już niepowtarzalne
.
Od losu przyjmę, co mi zapisane
bo życie z tobą nigdy nie przegrane
KRYSZTAŁOWA KULA
Kryształową kulę w moich rękach trzymam
nie upuszczę, nie rozbiję
i nikomu nie dam
W niej ukryte są przygody, których los nie skąpi
przez różowe okulary patrzę
W niej ukryte są przygody, których los nie skąpi
przez różowe okulary patrzę
i nie wątpię
Czarodziejska jasnoświetlna, ukryłaś się we mnie
bo me życie kryształowe zależy
ode mnie
Czarodziejska jasnoświetlna, ukryłaś się we mnie
bo me życie kryształowe zależy
ode mnie
PERŁY
Różowe muszle oczu
ukryte w nich perły twoich spojrzeń
spływają na moje ręce
Zbieram je w podzięce, że dają mi raj
już nic nie chcę więcej
W gąszczu wodorostów twych włosów
nieskalane, niezgłębione
w ukryciu, jak przyłbice
kładą cieniem skrytych myśli tajemnice
Rozjarzyły się spojrzeń latarnie
rozświetliły perły w mojej ręce
w nich odnalazłem swój raj
już nie chciałem od losu
nic więcej
ĆMA
.
Spalam się w świecy twojego spojrzenia
jak marna ćma
Jak długo mi każe znosić cierpienia
twoja gra
Ocean mych myśli i bezmiar pustyni
owładnął mną
Czy mam zostać graczem w tej grze z tobą, miły
czy raczej ćmą
Wybieram - graczem, może niebezpieczna
więc spalisz się
bo moja miłość to broń obusieczna
Ugodzi cię
GDY
Gdy pewnego dnia do twych serca drzwi
zapuka los
i z uśmiechem swym odda w ręce twe
zamiast złota trzos
niepozorną tę, zwykłą małą rzecz
to w podzięce
poślij uśmiech , przyjmij i nie marudź już
uprzedź serce
Zajrzyj w środek tam, aż na samo dno
i przekonaj
czy tam cud , miód, skarb, co jest wiele wart
wyboru dokonaj
Bo jak niesie wieść, nie oceniaj rzecz z pozoru
bo złudne
niech nie zwiedzie fakt, niekoniecznie złotem
co tak świeci cudnie
ZAKRĘCONA
.
Po bezdrożach biega ona.
zakręcona
wiecznie przygód szuka ona
zakręcona
wpada w doły i kałuże
małe , duże
choć dni, lata w biegu gubi
da się lubić
za optymizm, radość, śmiech
każdy jej wybaczy
grzech
JAK W BAJCE
.
.
Zachwycał się mały ogrodnik
królestwem róż
w swym ogrodzie
.
Z rozkoszą wchłaniał woń perfum
z podziwem przyglądał
niezwykłej urodzie
.
Pielęgnował cierpliwie, starannie
i z wielką miłością
Były dla niego wszystkim
życiem i radością
,
Pokochał każdy płatek
kształty barw odcienie.
Lecz w bajce, jak w życiu
są blaski i cienie
.
Bo róże choć piękne, bordowe
jak dojrzałe czereśnie,.
tysiącem swych kolców do krwi
wciąż kłuły boleśnie
.
Tak bywa, nie bacząc ,
w miłości można stać się, cóż
są blaski i cienie
.
Bo róże choć piękne, bordowe
jak dojrzałe czereśnie,.
tysiącem swych kolców do krwi
wciąż kłuły boleśnie
.
Tak bywa, nie bacząc ,
w miłości można stać się, cóż
sługą kolców i róż
DRABINA
Zmęczona drabina
o ścianę się wspiera,
bo każdy z jej szczebli
wciąż trzeszczy i gdera.
.
Czelność wyższych szczebli
z niższymi się spierać,
wymagać, wręcz żądać,
pokłony odbierać
.
W rozgardiaszu, hałasie
tak się zapomniały,
że ze złości, zazdrości
szybko się złamały
.
Jaki skutek to miało
nietrudno jest zgadnąć
ogółem posmutniało,
bo wiele z nich spadło
.
Przyszedł więc gospodarz
naprawił drabinę,
czy coś się zmieniło,
może odrobinę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)