Lód spojrzenia, chłód oddechu
Soplozimna bez uśmiechu
Bladolica, władcza, dumna
Piękna, zła i bezrozumna
Garścią śniegu rzuci wiatrom
Lub zahuczy sowom rzadko
Mgłą zasłoni pola zgrzebne
Strąci ptactwo w dół podniebne
Pejzaż srebrem zamaluje
Chuchnie, huknie, zawiruje
Zaszaleje opętana
Biała suknia potargana
Wiatr poniesie welon brudny
I porzuci w polu smutnym
Mgłą otuli swoją nagość
Brylantami sprawi radość
I zapłacze i zawyje
W las się wedrze, sama żyje
Sieje ciszę, skryje w bieli
I usypia w swej pościeli
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz