środa, 4 lutego 2015

JESIEŃ EMERYTÓW




Pośród dojrzałej zieleni miasta,
co barwą swoją dodaje uroku ,
korona ławek zielonych wyrasta,
na których ludzie siadają do zmroku.

Kiedy dzień ciepły jesienią złotą,

gdy złote liście spływają do nóg,
tu emeryci siadają z ochotą,
czerwienią silną pali się głóg.

Do słońca wznoszą zmęczone twarze

dłonie kładą na swych kolanach,
parkowe drzewa pilnują,  jak straże,
płynie w powietrzu cisza zasiana.

Ciche szepty prowadzą ze sobą,
 pies przy ławce wygrzewa się w słońcu,
pan starszy wiadomość wyczytał nową
i komentarze zostawia na końcu.
 

A gdy nastąpią dni mokrej jesieni,
gdzie znikną ludzie, co się z nimi stanie,
bo tylko jedno się wtedy nie zmieni, 
korona ławek na deszczu zostanie.

Lśniące w deszczu ławki zielone namokną,
smutną symfonię krople wybiją,
przyjrzą się drzewa spłakanym oknom,
lecz jakoś smętną jesień przeżyją.

Kiedy nastąpi znów jesień złota,  
przyjdzie pan z laską i pani z psem,
wtedy na ławce zasiądą z ochotą 
i ktoś  śniadanie znów drugie zje.

2 komentarze:

  1. Pięknie odmalowany słowami nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytając aż się czuje tę scenerię. Wiersz bardzo sensoryczny- brawa!

    OdpowiedzUsuń