poniedziałek, 2 lutego 2015
POGODZONE
Zwisające w męczeńskim rytuale główkami w dół
pęki zeschnięte, obojętne, poddane losowi
sypią deszczem czarnych ziarenek,
to następni potomkowie
pokrywają czarny blat stołu na drewnianym ganku.
Przyglądają się niemo granatowe kiście winogron
ich wężowe gałęzie czepliwie chwytają się belek
jak ostatniej deski ratunku, aby nie odpaść
rozpostarte liście dają cień, same mdleją z upału.
Słoneczniki pogodzone z losem przygarbiły się patrząc w trawę
jeszcze trochę, jeszcze trochę pożyjemy
i dźwigniemy głowy do Słońca
dostojnie z wyżyn uśmiechają się do swawolnych nasturcji
cieszcie się chwilą przyjaciółki
Maliny nabrzmiewają czerwienią, kuszą i zapraszają do stołu
Nie oprze się im nikt, to ostatnie tchnienie lata
Coś się kończy, ale i coś zaczyna
wszystko trwa. Nie będzie końca świata.
Brzemienne dynie i ich kuzynki czekają tylko na
cesarski poród
proste malwy bez pretensji malują się na biało
jak dziewice
jeszcze czekają na wybranka, jeszcze mają nadzieję
póki nie ubiorą ich w zimowe futra.
Przybyło więcej fioletu, zieleń spoważniała i dojrzała
pobladły żółcienie jakby zlękły się chłodu
powagę chwili zakłóca skrzek panoszących się srok
tylko one nie są tu pożądane
Niby od niechcenia przeleciał lekko motyl
białą kreską napisał coś w powietrzu
może szepnął kwiatom wiadomość, że to już koniec lata
a może zapytał o gościnę przed chłodem.
Wszystko trwa, jakby dojrzało w swoich przemyśleniach
uspokojone, pogodzone, bez smutku i radości
brzydkie, ładne, dobre i niedobre
czeka, czeka, na spełnienie przeznaczenia
Dzięki ci za twą delikatność, już nie palisz, ale ogrzewasz
Jaśnieją radośnie w barwach miejsca, które dotykasz ciepłem
Chce się żyć! Zanim cień i chłód zamalują na szaro
Chce się żyć zanim kwiaty utracą słoneczne tchnienie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz