Spotkał raz zając niedźwiedzia, tak rzecze do niego:
widziałem dziś w lesie ze strzelbą pana leśniczego
szykuje na nas, jak czuję, wielkie polowanie
uciekaj w las, ja ukryję się w tej gęstej polanie.
Niedźwiedź na to: jestem duży i silny, a więc się nie boję
groźnie zaryczę, łapą trzepnę, zaraz go przegonię,
wszak wtargnął w me królestwo, las, którego wielbię.
Zapomniał niedźwiedź o tym, że leśniczy ma strzelbę:
Jak chcesz zającu, uciekaj, ale jesteś tchórzem,
z takim nastawieniem do życia nie pożyjesz dłużej,
czy prędzej, czy później i tak cię dopadną,
ja przynajmniej gdy zginę, umrę śmiercią ładną.
Zając na to: jedno życie tylko ma z nas przecież każdy,
nie lekceważ je, postępujesz jak głupi, wcale nie odważny,
taka śmierć bezsensowna, niczemu nie służy,
lepiej szczęśliwym być, pożytecznie jednak pożyć dłużej.
Pomyślał niedźwiedź, podrapał po łbie łapą burą:
nie chcę jednak pozostać na ścianie zawieszoną skórą,
ani tylko kawałkiem mięsa na ludzkim talerzu,
leśniczego, co podstępnie ze strzelbą tutaj do mnie mierzy.
Zającu, niech twój rozsądek mnie chroni dopóki żyję,
już nie czekam, prędko wnet do lasu się skryję,
mam szansę na przeżycie, ty więc też nie zwlekaj,
do zobaczenia przyjacielu, dziękuję, szybko uciekaj.
Wałęsa się leśniczy ze strzelbą po głębokim lesie,
a huk częstych wystrzałów w dali echo niesie,
lecz dziś z całego serca życzę leśniczemu,
by dał spokój, szczególnie niedźwiedziowi buremu.
Jeśli moje prośby do niego spłyną nadaremno,
jak mi Bóg miły, że będzie mieć do czynienia ze mną,
co smaga słowami, jak pocisk, gdy taka potrzeba,
o pomstę za grzechy leśniczego, co wołają do nieba.
Zwierzęta, panie leśniczy, tak jak człowiek czują,
boją się, kochają, cierpią, opiekują,
i w tym co powiem panu, nie jesteśmy pierwsi,
że to są nasi bliscy, nasi bracia mniejsi.
Dobrze jest o tym jednak na zawsze pamiętać,
oprócz ludzi, do życia mają prawo zwierzęta,
niech nie zapomina o tym także pan leśniczy:
życie braci mniejszych tak samo, jak ludzkie się liczy!
Pomyślał niedźwiedź, podrapał po łbie łapą burą:
nie chcę jednak pozostać na ścianie zawieszoną skórą,
ani tylko kawałkiem mięsa na ludzkim talerzu,
leśniczego, co podstępnie ze strzelbą tutaj do mnie mierzy.
Zającu, niech twój rozsądek mnie chroni dopóki żyję,
już nie czekam, prędko wnet do lasu się skryję,
mam szansę na przeżycie, ty więc też nie zwlekaj,
do zobaczenia przyjacielu, dziękuję, szybko uciekaj.
Wałęsa się leśniczy ze strzelbą po głębokim lesie,
a huk częstych wystrzałów w dali echo niesie,
lecz dziś z całego serca życzę leśniczemu,
by dał spokój, szczególnie niedźwiedziowi buremu.
Jeśli moje prośby do niego spłyną nadaremno,
jak mi Bóg miły, że będzie mieć do czynienia ze mną,
co smaga słowami, jak pocisk, gdy taka potrzeba,
o pomstę za grzechy leśniczego, co wołają do nieba.
Zwierzęta, panie leśniczy, tak jak człowiek czują,
boją się, kochają, cierpią, opiekują,
i w tym co powiem panu, nie jesteśmy pierwsi,
że to są nasi bliscy, nasi bracia mniejsi.
Dobrze jest o tym jednak na zawsze pamiętać,
oprócz ludzi, do życia mają prawo zwierzęta,
niech nie zapomina o tym także pan leśniczy:
życie braci mniejszych tak samo, jak ludzkie się liczy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz