Robiłam ci moja mała córeczko
sznur żywicznych korali
przychodziłyśmy do ogrodu
po łzy okaleczonych wiśni
Stały naznaczone starością
poskręcane garbate
zatopione w morzu bursztynowych łez
a swą gorycz wlewały
w małe czarne owoce
Ale strojne w sznury żywicznych kropel
pozwalały sobie i nam na zabawę
nie broniły
wiedziały, że ich łzy kiedyś spłoną
w ogniu
Byłam wtedy młoda
dziś wiem, że powinnam
jak one kiedyś
być bardziej szczodra
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz