Żywiczny zapach natchnionej przyrody
co lekką ręką prowadzi do lasu
zagęszcza rzeżkość rannego oddechu
daje uczucie błogiego spełnienia
Raczy deserem poziomek i malin
spragnionym ustom podaje tę słodycz
pozwala czerpać ją niczym z nektaru
co spływa miodnym bursztynem po korze
Barwi fioletem ukryte jagody
patyną stroi brodatych mchów dywan
maluje żuczkom pancerze brokatem
co skrzą wesoło płomieniem szmaragdu
Ciszę niesie co między drzewami
jak pajęczyna zawisła w gałęziach
że tylko słychać trącane o struny
zdolne muzycznie swawolne owady
I ranną porą wysysa łzy rosy
co rozrzucone jak perły się mienią
zdobi na liściach różańcem korali
ustami ciszy odmawia modlitwę
To daje drzewom wilgotność oparną
ogrzewa ciepłem swych ramion miłośnie
co od promieni się słońca wywodzą
które jej pierwsze dało zaproszenie
... na wstęp do lasu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz