Odezwały się w powietrzu głucho
dzwony na Anioł Pański
w żarze z pieca hutniczego
wołają niebo o deszcz
Zastygły w ciszy drzewa
skazane na bezsilność
jeszcze krążą w nich życiodajne soki
Wody, wody
Marnieją piwonie i lilie
kolory zamieniają na żałobne
w żebraczych łachmanach
pragną tylko przetrwać
O wszechmogące Słońce
dobroczynne i równo niszczące
życiodajne i palące
Ziemia woła o umiar
Litości, litości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz