Pędzą wściekle srebrne smoki na spienionych grzywach fal
niosą poranione myśli wprost na twardy upór skał
rozrzucają pianę z pyska, rozbijają rykiem łby
Toń zabrała w zapomnienie obraz, w którym byłeś ty
Po horyzont bezkres chłodny łączy w jedność nieba stal
lecę niczym gołębica nad wodami wspomnień w dal
znajdę gdzieś zatokę cichą i osuszę kropel łzy
ukołysze szum fal morza, chociaż to nie będziesz ty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz