Wylały się złotem na dachy
zaplątały w gałęziach drzew
scałowały perły
na błyszczących liściach
Spadły na mokre chodniki
zalśniły w kałużach diamentem
i odbiły jak w lustrach
twarzach co przetarły oczy
Ogrzały zmarznięte gołębie
i dały kryształowy oddech
wstającemu miastu
aż chce się żyć
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz